top of page

INTENCJE... w Woli Bożej?

ree

Często powracającym pytaniem, jeśli chodzi o życie w Woli Bożej, jest pytanie dotyczące intencji i próśb. Dlatego tym razem chciałabym się podzielić jak, w tej chwili mojego życia w Woli Bożej, rozumiem i staram się praktykować modlitwę w duchu Woli Bożej, zwłaszcza w kontekście intencji i próśb, które otrzymuję od innych.


Kiedy zaczęłam żyć w Woli Bożej, sama często zastanawiałam się jak postępować w przypadku próśb o modlitwę. Tym bardziej, że słyszałam, iż żyjąc w Woli Bożej nie powinniśmy już formułować konkretnych intencji, ponieważ w Woli bożej obejmujemy wszystkich i wszystko.


Jednak, inspirując się "24 Godzinami Męki", w codzienności staram się postępować w ten sposób:


Kiedy ktoś prosi o modlitwę, wierzę, że Bóg chce by przynieść tę prośbę podobnie jak wszystkie inne akty i zdarzenia, do Woli Bożej. Dlatego jest to dla mnie ważne. Każdą prośbę staram się traktować jako coś powierzonego mi przez Boga. Przynoszę ją do Woli Bożej, obejmując modlitwą tego, za kogo jest intencja jak i osobę, która za nią prosi i rozszerzam ją na wszystkich ludzi wszystkich czasów. Bo przecież w życiu w Woli Bożej chodzi o to, by wszyscy i wszystko było w niej zanurzone, by Wola Boża panowała na całej ziemi, była znana i kochana, i by obejmowała wszystkie akty, myśli, czynności – całe życie i moment śmierci.


Nie modlę się wyłącznie o zmianę sytuacji jakiejś osoby – moja intencja jest szersza. Chodzi o to, żeby każdy akt modlitwy, każda prośba, każde cierpienie czy wydarzenie życia tej osoby zostało zanurzone w Bożej Woli (nazywam to przynoszeniem do Woli Bożej). W ten sposób Boża Wola przenika wszystko i uświęca każdą sytuację. Dusza żyjąca w Woli Bożej posiada w sensie duchowym wszystko. Ma dostęp do wszystkich łask i zasług – Jezusa, Maryi i wszystkich świętych ich czynów i modlitw - wszystkiego. Dlatego, nie potrzebuję już pragnąć niczego dla siebie, bo w Bożej Woli otrzymuję i posiadam absolutnie wszystko, czego potrzebuję do zbawienia i świętości swojej i innych.


W przypadku prośby o modlitwę w czyjejś intencji, najlepszą szkołą modlitwy w duchu życia w Woli Bożej, jest dla mnie, jak już wspomniałam, nauka zawarta w „24 godziny Męki Pańskiej” wg Luizy Piccarrety. Tam godzina po godzinie Jezus, Maryja i Luiza dokonują różnych aktów zadośćuczynienia, modlą się w wielu intencjach. I to jest dla mnie ogromna inspiracja.


Często zdarza się, że ktoś prosi mnie o modlitwę za osoby konające - szczególnie w tym roku. Wtedy zwykle wysyłam osobie, która prosi o modlitwę fragment z „24 godzin Męki”, który mówi o tym, jak wiele łask Jezus wyprosił podczas sześciu godzinach swojego konania – trzech godzinach w Ogrójcu i trzech na Krzyżu. Krew, którą wtedy przelał i łaski, które wyprosił, przeznaczył właśnie dla konających.


Dlatego, gdy modlę się w tej intencji, zanurzam konających w Krwi Jezusa i daję im, w łączności z Jezusem, łaski, które Jezus wyjednał podczas Męki i całego Swojego życia. Dlaczego mogę to uczynić? Bo życie w Woli Bożej, jak wspomniałam, daje mi dostęp do wszystkiego, co Jezus uczynił podczas Swojego życia – do Jego Krwi i wszystkich Jego zasług. Mogę nimi dysponować, aby obdarzać nimi dusze. A ponieważ modlitwa w Woli Bożej, jak wszystko w Woli Bożej, obejmuje wszystko i wszystkich, dlatego nie modlę się tylko za jednego konającego, ale za wszystkich – od początku do końca świata.


Zobaczcie jak pięknie prosi za nimi Luiza:

 Wejdźmy do pomieszczeń, gdzie przebywają umierający… Moja Mamo, jakież to straszne! Jak wiele dusz jest bliskich upadku do piekła! Ilu z nich po grzesznym życiu chce zadać ostatni ból temu wielokrotnie przebijanemu Sercu, wieńcząc swoje ostatnie tchnienie aktem desperacji… (...) Inni, związani ziemskimi więzami, nie potrafią się zdecydować, aby uczynić ostatni krok… (...) Święta Mamo, dajmy wszystkim umierającym Krew Jezusa, która przepędzi demony i przygotuje ich na przyjęcia ostatnich sakramentów oraz na dobrą i świętą śmierć. Na pocieszenie dajmy im konanie Jezusa, Jego pocałunki, Jego łzy, Jego rany. Zerwijmy więzy, którymi są spętani. Dajmy im wszystkim usłyszeć słowo przebaczenia i wlejmy w ich serca tyle ufności, aby rzuciła ich prosto w objęcia Jezusa. A gdy On będzie ich sądził, znajdzie ich okrytych własną Krwią i spoczywających w Jego ramionach, a wówczas wszystkim udzieli swojego przebaczenia.

Jest jeszcze przepiękny fragment z tomów Luizy – z tomu 9, wpis z 4 lipca 1910 roku. Właśnie tam Pan Jezus mówi o tym, jak pragnie, aby Jego konanie w Ogrójcu było pomocą dla umierających, dla przeżywania dobrej śmierci. Każdemu kto ma w sercu intencję za konających, albo towarzyszy ludziom umierającym, z serca polecam, aby się z nim zapoznał.

Zwiń/rozwiń - Tom 9, 4 lipca 1910 r.

Moja córko, chciałem w szczególny sposób cierpieć konanie w ogrodzie Getsemani, aby dopomóc umierającym do dobrej śmierci. Widzisz przecież, że moja agonia jest taka, jak śmierć chrześcijan: udręki, żal, lęk, krwawy pot. Odczułem śmierć każdego, jak gdybym naprawdę umierał za każdego po kolei. Toteż przeżywałem w sobie męczarnie i lęki każdego, i każdemu udzielałem swojej pomocy, pocieszenia, nadziei, aby – tak jak ja czułem w sobie ich umieranie – tak oni mogli mieć tę łaskę i umierali cali we mnie, niczym jedno tchnienie zlane z moim tchnieniem, i żebym ich od razu błogosławił moją Boskością.
Jeżeli konanie w Ogrodzie było w szczególny sposób dla umierających, to konanie na krzyżu było pomocą w ostatnim momencie – dosłownie, gdy umierający wydaje ostatnie tchnienie. I to jest umieraniem, ale różnią się od siebie: w Ogrodzie – pełne bólu, lęku, smutku, przerażenia; na krzyżu – napełnione pokojem, niezakłóconym spokojem.
I kiedy wołałem: „Pragnę”, to wyrażałem nienasycone pragnienie, aby wszyscy mogli oddychać moim ostatnim tchnieniem. A widząc, jak wielu oddalało się od mego ostatniego tchnienia, z bólu wołałem: „Sitio” – i ten okrzyk brzmi nieustannie, we wszystkich i w każdym z osobna przyzywając, jak dzwonek u drzwi każdego serca: „Pragnę ciebie, duszo, nie odchodź, ale wejdź we mnie i oddychaj razem ze mną”.
Sześć godzin mojej męki poświęciłem po to, aby ludzie mieli dobrą śmierć: trzy godziny w Ogrodzie Getsemani były pomocą w agonii, trzy godziny na krzyżu – umocnieniem w ostatnim uścisku śmierci.
Czy po tym wszystkim wy wszyscy nie powinniście, patrząc na śmierć, uśmiechać się, a tym bardziej ten, kto mnie miłuje, kto próbuje ofiarować siebie na moim krzyżu? Czy widzisz, jak piękna jest śmierć i jak zmieniają się wszystkie sprawy za sprawą śmierci? Za życia poniżano mnie, nawet cuda nie przyniosły takich owoców, jak moja śmierć. Znieważano mnie jeszcze wtedy, gdy zawisłem na krzyżu, ale zaledwie wydałem ostatnie tchnienie, śmierć miała moc wszystko zmienić.

Mam też zwyczaj, że na końcu Mszy Świętej, zanurzam dusze konające we Krwi Jezusa i obdarzam je łaskami wyproszonymi przez Niego dla nich (w łączności zawsze z Jezusem z Wolą Bożą - On we mnie a ja w Nim). Dusze konające zawsze były mi bliskie, dlatego że moment śmierci, jest tym momentem, kiedy waży się ich los. Nawet dusze w czyśćcu cierpiące, nie poruszają mnie tak jak dusze konające, ponieważ – mimo swych ogromnych cierpień – ich droga prowadzi już tylko w jednym kierunku: w stronę nieba. Natomiast w przypadku dusz konających jest to chwila, kiedy wciąż istnieje niepewność, czy zostaną zbawione. Dlatego właśnie te dusze tak bardzo leżą mi na sercu. I na końcu Mszy Świętej zanoszę w ich intencji szczególną modlitwę - aby dzięki łasce wysłużonej przez Jezusa nie bały się śmierci i by przyjęły Boże Miłosierdzie, aby nie popadły w rozpacz, nie uległy pokusom szatańskim, tylko otworzyły się na Miłosierdzie Boże by dostąpić zbawienia, nawet jeśli ich grzechy byłyby czerwone jak szkarłat, by nie bały się zanurzyć w Bożym Miłosierdziu.

Podam jeszcze inną bardzo częstą intencję - modlitwę za chorych. Jeśli ktoś prosi mnie o modlitwę za chorą osobę, wracam często do godziny 7 Męki Pańskiej (trzecia godzina konania w Ogrójcu, 23:00-24:00). Zacytuję go:

"A oto Mamo, przy pierwszych krokach jesteśmy już przy drzwiach domów, w których przebywają chorzy… Jakże wielu ciska przekleństwa, złorzeczy, rozpacza, a nawet próbuje odebrać sobie życie! Ach, Mamo, słyszę szlochanie Jezusa. Widzi On, jak Jego najdroższe przejawy miłości, za pomocą których przynosi duszom cierpienie, aby je do siebie upodobnić, są odpłacane zniewagami. Dajmy im Jego Krew, aby mógł im zapewnić niezbędną pomoc, a swoim Światłem dał zrozumieć, jakie jest dobro płynące z cierpienia i podobieństwo, które nabywają do Jezusa."

Jest to fragment o chorych, który bardzo mnie porusza. Wynika z niego m.in., że chorzy często nie przyjmują cierpienia. A skoro go nie przyjmują, to i nie wykorzystują go dla dobra swojego i innych, a przez to nie dostrzegając w nim wartości, nie dziękują za nie. Tymczasem dla Jezusa cierpienie jest skarbem, który On daje człowiekowi.


Kolejny ważny fragment z 7-ej godziny to sposób, w jaki Luiza modli się za chorych: zanurza ich we Krwi Chrystusa, prosząc Matkę Bożą, by stała przy nich jak czuła Matka...


"Moja Mamo, zbliż się do nich i jak kochająca matka, dotknij ich zbolałych ciał matczynymi rękami. Uśmierz ból, weź ich w ramiona i wylej ze swego serca strumienie łask na wszystkie ich cierpienia. Bądź z opuszczonymi, pocieszaj zasmuconych, poślij szlachetnych ludzi, aby wsparli tych, którym brakuje niezbędnych środków. Wyjednaj ulgę i odpoczynek tym, którzy cierpią okrutne ataki, aby – umocnieni z większą cierpliwością – mogli znosić to, co Jezus im zsyła".

Widać tu, jak wiele próśb można zanieść za chorych. Dlatego biorę z Luizy przykład: modlę się za osobę, o którą mnie proszono, ale jednocześnie staram się obejmować wszystkich chorych – aby zostali przytuleni przez Maryję, aby ich cierpienia zaowocowały łaskami, aby odkryli, że cierpienie złączone z Krzyżem Jezusa Chrystusa jest zasługujące i jest darem Bożym.


Myślę, że żyjąc w Woli Bożej nie można naprawdę postępować na przód bez przyjęcia tej prawdy: cierpienie jest darem. I myślę że jesteśmy wezwani aby przekazywać to dalej.


Podałam tu tylko dwa przykłady – za chorych i za konających. Ale jeśli ktoś zna „24 godziny Męki Pańskiej”, zobaczy, że nie ma intencji, której nie można by tam znaleźć – bezpośrednio albo pośrednio. To dla mnie najpiękniejsza szkoła modlitwy wynagradzającej i wstawienniczej w Woli Bożej.


Tak więc obecnie, każda prośba o modlitwę staje się dla mnie impulsem do kolejnego aktu wtapiania się w Wolę Bożą – nie tylko w intencji tej jednej osoby, ale w duchu modlitwy obejmującej wszystkie dusze przeszłe, teraźniejsze i przyszłe, w intencjach, które Jezus w swoim życiu przynosił Ojcu – dla chwały Boga i zbawienia dusz.


W praktyce oznacza to dla mnie kilka rzeczy:

  1. Przynoszenie każdej prośby do Woli Bożej – niezależnie od tego, kto prosi i w jakiej intencji, traktuję to jako wezwanie do kolejnego aktu w Woli Bożej, pamiętając że, moja intencja i modlitwa nie zrodzą aktu życia w Woli Bożej, ale są niezbędne, aby Bóg mógł uczynić ten akt.


  2. Rozszerzenie intencji – modlitwa za jedną osobę staje się modlitwą obejmującą wszystkie dusze przeszłe, teraźniejsze i przyszłe oraz wszystkie cierpienia i potrzeby, w których modlił się Jezus.


  3. Połączenie z intencjami w jakich modlił się Jezus – dla chwały Ojca i panowania Woli Bożej jako w niebie tak i na ziemi i zbawienia dusz.


Jak wyglądać może moja modlitwa za chorego w duchu życia w Woli Bożej?


Krótko:

Panie Boże, sama nic nie mogę, bo jestem nicością, dlatego wtapiam się w Twoją świętą Wolę i biorę wszystkie zasługi, jakie wyprosiłeś dla chorych wszystkich czasów, podczas Twojego życia, zanurzam ich w Twojej Krwi, Mamo proszę otocz chorych Swoja opieką a zwłaszcza... Niech wszystko będzie ku Chwale Ojca, Królowania Woli Bożej jako w niebie tak i na ziemi i zabawienia dusz.


Lub dłużej:

Boże, jestem niczym a Ty jesteś wszystkim. Wtapiam się w Twoją Świętą Wolę. Jezu zjednocz ze Sobą całą moją istotę i wszystko co mnie stanowi. Jezu, w Twojej Boskiej Woli. Proszę, spójrz na tę chorą osobę, zjednocz jej cierpienia z Twoim cierpieniem i cierpieniami wszystkich dusz, od pierwszej do ostatniej. Wlej pokój w jej serce, daj jej pełne zawierzenie i pozwól, aby w chorobie odnalazła Twoją bliskość. Niech wszystko, co ją spotyka, prowadzi do uświęcenia, ku chwale Ojca i dla zbawienia dusz. Niech Twoja Krew, Jezu, dotknie jej słabości, niech otrzyma pomoc i światło, aby mogła pojąć dobro płynące z cierpienia i podobieństwo do Ciebie, jakie w tym cierpieniu nabywa. Niech moja modlitwa w Woli Bożej obejmie wszystkich chorych, opuszczonych i strapionych, aby każdy z nich mógł poczuć Twoją obecność i pocieszenie. Niech każda trudność stanie się dla niej narzędziem Twojej Woli, aby mogła w pełni uczestniczyć w Twojej miłości. Amen.


Często prosimy o modlitwę dla chorych w ramach różnych grup modlitewnych. Teraz staram się formułować te modlitwy nie w sposób tradycyjny, lecz w duchu Woli Bożej. Wtedy stają się one świadectwem i formą ewangelizacji, pomagają dostrzec głębszą wartość cierpienia i Boże działanie w życiu człowieka.


To jest moje osobiste rozeznanie, moje obecne spojrzenie – które, wraz z czasem i głębszym zrozumieniem Daru życia w Woli Bożej, może się pogłębiać i zmieniać, ale teraz chcę po prostu podzielić się tym, co aktualnie jest dla mnie jasne i jak staram się żyć tym w praktyce.


Dokładnie w chwili, gdy piszę te słowa powyżej – 21 sierpnia 2025 roku – przeczytałam wiadomość z prośbą o modlitwę skierowaną przez naszego papieża Leona XIV. Informacja ta została zamieszczona na grupie nieustannego rozważania Męki Pańskiej według Luizy Piccarrety.


To, co szczególnie mnie poruszyło, to fakt, że papież zwrócił się bezpośrednio do Polaków, przypominając, że jako naród boleśnie doświadczony przez historię dobrze wiemy, jak cennym skarbem jest pokój. I właśnie dlatego Ojciec Święty poprosił nas o modlitwę w intencji pokoju dla całego świata.


Odczytałam to jako wezwanie, by natychmiast odpowiedzieć – nie tylko słowem, ale też sercem zjednoczonym z Panem Jezusem w Jego Męce. Dlatego sięgnęłam do „24 godzin Męki” Luizy Piccarrety, a szczególnie do 17-tej. godziny (od 9:00 do 10:00), kiedy Jezus został ukoronowany cierniem i postawiony przed Piłatem.


To właśnie w tym fragmencie znalazłam światło do ułożenia intencji modlitwy, którą ofiaruję w odpowiedzi na wezwanie papieża. Chcę się nią podzielić, abyśmy mogli wspólnie wołać o pokój, zanurzając świat w cierpieniu i zwycięstwie Jezusa.


Zwiń/rozwiń: Godzina 17 - 9:00 - 10:00

Ty milczysz i odpowiadasz zadośćuczynieniem za ambicje tych, którzy dążą do zdobycia królestw, stanowisk i zaszczytów oraz za tych, którzy posiadając tak wielką władzę, nie postępują uczciwie i przyczyniają się do upadku narodów i dusz sobie powierzonych, a ich złe przykłady popychają innych do zła i są przyczyną zguby dusz…
Córko moja, te ciernie mówią, że chcę być obrany Królem każdego serca. Mnie się należą wszelkie rządy. Weź te ciernie i przebij nimi swoje serce, pozbaw je wszystkiego, co do Mnie nie należy. A następnie pozostaw w nim jeden cierń jako pieczęć, że to Ja jestem twoim Królem, i aby nic innego się do ciebie nie przedostało. Następnie obejdź wszystkie serca i je przebij, aby odprowadzić z nich wszelki odór pychy i zepsucia, jaki w sobie zawierają, oraz mianuj Mnie Królem każdego serca. 
Córko moja, przyjdź w te moje związane ramiona. Połóż swoją głowę na moim Sercu, a ujrzysz jeszcze dotkliwsze i bardziej gorzkie boleści, bo to, co widzisz na zewnątrz mojego Człowieczeństwa, jest tylko ujściem moich wewnętrznych boleści. Przysłuchuj się uderzeniom mojego Serca, a usłyszysz, że wynagradzam niesprawiedliwość rządzących; ucisk ubogich i niewinnych, nad którymi przedkładani są winni; pychę tych, którzy dla zachowania stanowisk, pozycji i bogactw nie przejmują się złamaniem wszelkiego prawa ani skrzywdzeniem bliźniego, zamykając oczy na światło Prawdy. Tymi cierniami pragnę roztrzaskać ducha pychy «ich dostojności», a otworami, jakie robią w mojej głowie, chcę sobie utorować drogę w ich umysłach, aby uporządkować w nich wszystko zgodnie ze światłem Prawdy… Będąc tak upokorzonym przed tym niesprawiedliwym sędzią, chcę dać do zrozumienia wszystkim, że jedynie cnota jest tym, co ustanawia człowieka królem samego siebie, i nauczam tych, którzy rządzą, że cnota w połączeniu z właściwą wiedzą jest jedyną godną rządzenia i zdolną do rządzenia. Tylko ona potrafi sprawować władzę nad innymi, podczas gdy wszystkie inne godności nieposiadające cnoty są niebezpieczne i godne potępienia… Córko moja, powtarzaj moje wynagrodzenia i zwracaj nadal baczną uwagę na moje cierpienia. 
Nie miałbyś nade Mną żadnej władzy, gdyby Ci jej nie dano z Góry.
A widząc, że zostałeś skazany, radują się, klaszczą w dłonie, gwiżdżą i krzyczą, podczas gdy Ty, o Jezu, dajesz zadośćuczynienie za tych, którzy znaleźli się na wysokim stanowisku i którzy żeby nie stracić swojej pozycji, łamią z próżnej trwogi najświętsze prawa, nie przejmując się upadkiem całych narodów, popierając nikczemnych i skazując niewinnych.

Modlitwa w duchu Woli Bożej o pokój na świecie


Jezu wtapiam się Twoją Boską Wolę, jestem niczym Ty jesteś wszystkim, zanurzam się w Twojej godzinie ukoronowania cierniem i w tej niesprawiedliwości, której doświadczyłeś od Piłata i tłumów. W Twoich cierniach widzę wszystkie grzechy pychy, ambicji i niesprawiedliwego sprawowania władzy, które są źródłem wojen i braku pokoju na świecie.


Przynoszę do Twojej Woli wszystkich rządzących – od Adama aż do ostatniego człowieka, który będzie miał władzą nad innymi. Zanurzam ich w Twojej Krwi, aby Twoje ciernie roztrzaskały ducha pychy, który sprawia, że dla zachowania stanowisk i zaszczytów łamane są prawa Boże, deptane jest sumienie i uciskani są ubodzy.


Jezu, wynagradzam z Tobą za każdy akt niesprawiedliwości wobec niewinnych, za każdy ucisk słabych, za każde złamanie prawa i za każde tchórzliwe milczenie wobec prawdy. Zanurzam w Twoim Sercu wszystkie narody i proszę, aby światło Twojej Prawdy przeniknęło do umysłów i serc rządzących, by jedynie cnota w połączeniu z mądrością kierowała ich decyzjami.


Maryjo, Królowo Pokoju, weź w swoje matczyne dłonie narody świata i przyprowadź je do Twojego Syna, aby On został Królem każdego serca i aby na ziemi zapanowała Jego Wola – znana, kochana i pełniona we wszystkim.


Rozciągam tę modlitwę na wszystkie czasy, wszystkie pokolenia i wszystkie dusze, aby w Woli Bożej, został naprawiony każdy brak sprawiedliwości, każdy ucisk i każde zło władzy, a na ziemi zakwitł prawdziwy pokój – Twój pokój.


Ojcze, niech oddana Ci będzie należna Chwała, bądź Wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi, niech duszę osiągną zbawienie.

Fiat.


Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń

Zapisz się jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych postach.

© 2025 Dar Życia w Woli Bożej

bottom of page