_edited.png)

O mnie
Chrześcijaństwo…, ale o co chodzi? Zastanawiające, że do tego pytania doprowadziła mnie prawie 20 lat temu osoba, która odeszła z Kościoła. Byłam w Kościele i jednocześnie mnie nie było… Musiałam w swej letniości zajść tak daleko by zastanowić się czy całkowicie nie odejść, bo jeśli zostać to dlaczego? To pytanie dało początek nawróceniu. Nie tyle szukałam Boga, co Prawdy. Zawsze była we mnie świadomość istnienia absolutnej Prawdy, która jest jedyna, nie zna kompromisu, i która chce objawić się człowiekowi.
Od początku towarzyszyło mi również pragnienie zrozumienia, czym jest świętość, jej istoty i drogi do niej. Moje poszukiwania prowadziły mnie przez duchowość karmelitańką, mortfortiańską, sercańską, zmartwychwstańczą, Ruchu Światło Życie, modlitwę Jezusową a najbardziej przez Najmniejszą Drogę Miłości s. Konsolaty Betrone i duchowość ignacjańską. Doprowadziły mnie do zrozumienia, że świętość jest zjednoczeniem z Bogiem jeszcze tu na ziemi.
Odkrywanie i podążanie tymi pięknymi drogami dawało mi dużo światła, rozpalało pragnienia, dało zrozumienie, że bez Boga jestem zupełnie niczym i absolutnie nic nie mogę zrobić. To nie była droga ku górze, ale raczej zstępowania w dół do głębin własnej nicości, by w końcu stanąć na fundamencie Boga. Równocześnie było we mnie zawsze otwarcie na więcej. Nigdy nie stawiłam Bogu bariery, zawsze miałam nadzieję na wszystko co objawiał i wielkie pragnienia, mimo grzeszności i zakrętów, jakimi prowadziło mnie życie. Ufam, że On/Prawda wszystko może i chce wypełnić we mnie to, do czego mnie powołał a ja staram się mówić "tak", choć nie raz jest ciężko.
Dar Życia w Woli Bożej
Około 9 lat temu przeczytałam o Darze Życia w Woli Bożej. Doniosłość powołania człowieka i nieskończona miłości Boga do ludzkiej istoty, wyłaniająca się z pism włoskiej mistyczki Luizy Piccarrety, była tak wielka, że po raz pierwszy zaspokoiła ona wszelkie moje dążenia i pragnienia, wypełniła przepaście, nad którymi rozum musiał przechodzić przez wiarę. Jednocześnie Życie w Woli Bożej pozostało drogą wiary, miłości, ufności, nadziei i rozumu.
Moje życie zewnętrznie pozostało takie jak było, wypełnione obowiązkami stanu:) żony i matki pięciu córek. Wewnętrznie jest zanurzone w Woli Bożej i nie tylko moje życie, ale całej mojej rodziny. Dopiero Żyjąc w Woli Boga znalazłam to, czego moja dusza zawsze szukała, Pełnię i sens, szczęście i pokój. Jednak jest to nadal droga prowadząca zakrętami niedoskonałego świata, cierpiącego i wstrząsanego wojnami i katastrofami naturalnymi i innymi trudami. Przeżywanie tej drogi w Woli Bożej daje mi inne spojrzenie na świat i na ludzi. Pokazuje sens tam gdzie inni mogą go nie widzieć, pozwala kochać tych, którzy zdają się nie kochać. Kochać miłością wymagającą, czasem trudną, stawiającą granice. Kochać w prawdzie i miłości na tyle na ile moja ułomność mi pozwala.
Ale przede wszystkim Życie w Woli Bożej to tak na wszystko, aby to Jezus żył, mówił, słuchał myślał i działał dla dobra całej ludzkości, kiedyś obecnie i w przyszłości. Zawsze! Tak jak jedynie Bóg działa - z miłością zawsze i wszędzie.