Medytacja 32*
Królowa Nieba w królestwie Woli Bożej.
Maryja, czując się Matką Jezusa, w porywie miłości udaje się na poszukiwanie serc, aby je uświęcić.
Wizyta u św. Elżbiety. Uświęcenie Jana.

Dusza do swojej Niebieskiej Matki:
Niebieska Mamo, Twoja biedna córka ogromnie Cię potrzebuje! A ponieważ jesteś moją Matką oraz Matką Jezusa, czuję, że mam prawo do przebywania blisko Ciebie, być przy Twoim boku, kroczyć Twoimi śladami i stawiać moje kroki na wzór Twoich. Och, święta Mamo, daj mi swoją rękę i prowadź mnie ze sobą, abym mogła się nauczyć właściwego postępowania w różnych okolicznościach mojego życia.
Lekcja Królowej Nieba:
Błogosławiona córko, jak słodkie jest dla Mnie twoje towarzystwo! Gdy widzę, że chcesz za Mną podążać i Mnie naśladować, czuję ukojenie w płomieniach miłości, które Mnie pochłaniają. Ach tak, mając cię przy sobie, będę mogła cię z łatwością uczyć życia w Woli Bożej. Podążaj za Mną i słuchaj Mnie.
Jak tylko stałam się Matką Jezusa i twoją, podwoiły się moje morza miłości. I nie mogąc ich wszystkich w sobie utrzymać, odczułam potrzebę, żeby je rozprzestrzenić oraz stać się, nawet za cenę największego poświęcenia, pierwszą, która zaniesie Jezusa stworzeniom. Ale cóż Ja mówię? Jakie poświęcenie? Kiedy się naprawdę kocha, ofiary i cierpienia są ochłodą, ulgą i uzewnętrznieniem miłości, którą się posiada.
Och, moja córko, jeśli nie doświadczasz dobra ofiary, jeśli nie odczuwasz najgłębszych radości, jakie ona przynosi, jest to znak, że Boża Miłość nie wypełnia całkowicie twojej duszy, a Wola Boża nie panuje w tobie jako Królowa. Tylko Ona daje duszy taką moc, że czyni ją niezwyciężoną i zdolną do zniesienia każdego cierpienia.
Połóż rękę na swoim sercu i zobacz, ile jest w nim pustych przestrzeni miłości. Rozważ: to ukryte poczucie własnej godności, ten niepokój przy najmniejszym niepowodzeniu, te małe przywiązania, które odczuwasz do rzeczy i do osób, to znużenie w czynieniu dobra, to irytowanie się, jeśli coś ci się nie podoba – są to puste przestrzenie miłości w twoim sercu, które jak małe gorączki pozbawiają cię siły i chęci napełniania się Wolą Bożą. Och, ty także poczujesz orzeźwiającą i zdobywczą moc w ofierze, jeśli wypełnisz miłością te twoje puste przestrzenie!
Córko moja, podaj Mi teraz rękę i podążaj za Mną, ponieważ będę dalej udzielała ci swoich lekcji. Opuściłam Nazaret w towarzystwie św. Józefa. Stawiłam czoła długiej drodze i pokonałam góry, aby odwiedzić w Judei Elżbietę, która będąc w podeszłym wieku, w cudowny sposób stała się matką. Udałam się do niej nie dlatego, żeby złożyć jej zwykłą wizytę, ale dlatego że gorąco pragnęłam zanieść jej Jezusa. Pełnia Łaski, Miłości i Światła, którą w sobie odczuwałam, popychała Mnie, abym zaniosła stworzeniom życie mojego Syna i stukrotnie je w nich zwielokrotniła. Tak, moja córko, miłość Matki, którą darzyłam wszystkich ludzi, a zwłaszcza ciebie, była tak wielka, że odczuwałam ogromną potrzebę dania mojego Jezusa wszystkim, aby wszyscy mogli Go posiąść i miłować. Prawo Matki, którym Fiat hojnie Mnie obdarzył, dało Mi taką moc, że mogłam zwielokrotnić tyle razy Jezusa, ile było stworzeń pragnących Go przyjąć. Był to największy cud, jakiego mogłam dokonać – trzymać Jezusa w pogotowiu, aby dać Go każdemu, kto chciałby Go otrzymać. Jak bardzo czułam się szczęśliwa!
Jak bardzo bym chciała, abyś również ty, moja córko, gdy podchodzisz do ludzi i składasz im wizyty, nieustannie zanosiła im Jezusa, dawała im Go poznać i pragnęła, żeby był kochany.
Po wielu dniach podróży w końcu dotarłam do Judei i z pośpiechem udałam się do domu Elżbiety. Z radością wyszła Mi na spotkanie. Gdy ją pozdrowiłam, zdarzyło się coś wspaniałego. Mój mały Jezus uradował się w moim łonie i patrząc promieniami swojej Boskości na małego Jana w łonie jego matki, uświęcił go, udzielił mu łaski używania rozumu i dał mu poznać, że jest Synem Boga. Jan, przepełniony miłością i radością, poderwał się wówczas tak silnie, że to wstrząsnęło Elżbietą. Ona także porażona światłem Boskości mojego Syna, poznała, że stałam się Matką Boga i pod wpływem miłości, drżąc z wdzięczności, zawołała: „Skąd ten wielki zaszczyt, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”. Nie zaprzeczyłam tej najwyższej tajemnicy, co więcej, pokornie ją potwierdziłam. Wychwalając Boga kantykiem Magnificat, podniosłą pieśnią, którą Kościół nieustannie oddaje Mi cześć, obwieściłam, że Pan uczynił wielkie rzeczy Mnie, swojej służebnicy i że z tego powodu wszystkie narody zwać Mnie będą błogosławioną. Córko moja, czułam gorące pragnienie, aby uwolnić trawiące Mnie płomienie miłości oraz wyznać swoją tajemnicę Elżbiecie, która również oczekiwała przyjścia na ziemię Mesjasza. Tajemnica jest potrzebą serca, którą za wszelką cenę pragnie się wyjawić osobom zdolnym zrozumieć siebie nawzajem.
Któż mógłby ci powiedzieć, ile dobra przyniosła moja wizyta Elżbiecie, Janowi i całemu temu domowi? Każdy był uświęcony i przepełniony szczęściem. Wszyscy poczuli niezwykłą radość i zrozumieli rzeczy niepojęte. Jan w szczególności otrzymał wszelkie konieczne łaski, aby przygotować się do bycia prekursorem mojego Syna. Najdroższa córko, Wola Boża czyni wielkie i niesłychane rzeczy wszędzie tam, gdzie panuje. Jeśli Ja dokonałam tak wielu cudów, to dlatego, że Wola Boża zajęła we Mnie swoje królewskie miejsce. Jeśli i ty pozwolisz Woli Bożej panować w twojej duszy, ty także zaniesiesz Jezusa stworzeniom i Ty także będziesz czuła nieodpartą potrzebę, żeby dać Go każdemu!
Dusza: Święta Mamo, jak bardzo Ci dziękuję za Twoje wspaniałe lekcje! Czuję, iż mają nade mną taką moc, że wzbudzają we mnie nieustanne pragnienie życia w Woli Bożej. Ale abym mogła otrzymać tę łaskę, przyjdź i zstąp wraz z Jezusem do mojej duszy. Złóż we mnie wizytę, którą złożyłaś św. Elżbiecie, oraz uczyń cuda, które dla niej uczyniłaś. Ach tak, moja Mamo, przynieś Mi Jezusa i uświęć mnie. Z Jezusem będę potrafiła czynić Jego Przenajświętszą Wolę.

Praktyka**: Aby oddać Mi cześć, zmówisz trzy razy Magnificat w podziękowaniu za wizytę, którą złożyłam św. Elżbiecie.

Modlitwa: Święta Mamo, złóż wizytę mojej duszy i przygotuj w niej godne mieszkanie dla Woli Bożej.
*Jest to 17. medytacja z książki Królowa Nieba w Królestwie Woli Bożej, opublikowanej przez spowiednika Luizy, ks. Benedetta Calviego. Nie posiadamy oryginału tekstu Luizy.
**Spowiednik Luizy używa w swojej publikacji słowa „praktyka” zamiast „ofiara”, które stosuje Luiza.
Modlitwa do Niebieskiej królowej na każdy dzień.
Niepokalana Królowo, moja Niebieska Matko, przychodzę na Twoje matczyne kolana, aby się wtulić w Twoje ramiona jako Twoja ukochana córka i aby Cię prosić z najgorętszym westchnieniem – w tym miesiącu poświęconym Tobie – o największą z łask: ażebyś mi dozwoliła żyć w królestwie Woli Bożej. Święta Mamo, Ty, która jesteś Królową tego królestwa, pozwól mi w Nim żyć jako Twoja córka, aby ono już więcej nie było bezludne, ale zamieszkałe przez Twoje dzieci. Dlatego też, wszechwładna Królowo, ja powierzam się Tobie, abyś kierowała moimi krokami po królestwie Woli Bożej.
A trzymając mnie mocno za rękę, pokierujesz całą moją istotę ku nieskończonemu życiu w Woli Bożej. Będziesz moją Mamą i Tobie jako mojej Mamie zawierzam moją wolę, abyś mi ją wymieniła na Wolę Bożą, a wtedy będę pewna, że już nie opuszczę królestwa Woli Bożej. Proszę Cię więc, oświeć mnie, abym mogła zrozumieć, czym jest Wola Boga.
Zdrowaś, Maryjo...
Ofiara miesiąca:
Rano, w południe i wieczorem (to znaczy trzy razy w ciągu dnia) mamy przyjść na kolana naszej Niebieskiej Mamy i powiedzieć do Niej: Moja Mamo, kocham Cię i Ty kochaj mnie też, i daj łyk Woli Bożej mojej duszy. Udziel mi swojego błogosławieństwa, ażebym wykonywała wszystkie moje czynności pod Twoim matczynym spojrzeniem.
_edited.png)
