MODLITWA PRZED KAŻDĄ GODZINĄ
O mój Panie, Jezu Chryste, upadam na twarz w Twojej Boskiej obecności i błagam Twoje najmiłosierniejsze Serce, aby zechciało wprowadzić mnie w bolesne rozważanie 24 godzin Twojej najboleśniejszej Męki, w której z miłości do nas tak wiele chciałeś wycierpieć w swoim uwielbionym Ciele i w swojej Najświętszej Duszy, aż do śmierci krzyżowej. Och, błagam Cię o pomoc, łaskę i miłość, aby moje serce napełniło się głębokim współczuciem i zrozumieniem Twoich cierpień, gdy teraz rozważam godzinę dziewiątą.
Dla tych Godzin, których nie mogę rozważać, ofiarowuję Ci moją wolę rozpamiętywania ich w czasie, który muszę poświęcić na pełnienie moich obowiązków, oraz na sen. Przyjmij, o miłosierny Panie, moją pełną miłości intencję i spraw, aby była z pożytkiem dla mnie i dla wszystkich, jak gdybym rzeczywiście i w sposób święty spełnił/a to, co pragnę uczynić.
Tymczasem dziękuję Ci, o Jezu, że wezwałeś mnie do zjednoczenia się z Tobą przez modlitwę. Aby jeszcze bardziej Ci się podobać, biorę Twoje myśli, Twój język i Twoje Serce, którymi pragnę się modlić i zanurzam się cały/a w Twojej Woli i w Twojej Miłości. Wyciągam ramiona, aby Cię objąć, składam głowę na Twoim Sercu i rozpoczynam.

9 godzina, 1:00 - 2:00
JEZUS WRZUCONY DO POTOKU CEDRON
Moja ukochana Dobroci, mój biedny umysł na granicy snu i jawy podąża za Tobą. Jakże mogę usnąć, gdy widzę, że wszyscy Cię opuszczają i uciekają od Ciebie? Nawet apostołowie, gorliwy Piotr, który niedawno deklarował się oddać życie za Ciebie, oraz ukochany uczeń, któremu z taką miłością pozwoliłeś spocząć na Twoim Sercu. Ach, wszyscy Cię opuszczają i pozostawiają na łasce okrutnych wrogów!
Jezu mój, jesteś sam! Twoje najczystsze oczy spoglądają wokół, aby zobaczyć, czy choćby jeden spośród tych, którym wyświadczyłeś tyle dobrodziejstwa, podąża za Tobą, żeby udowodnić Ci swoją miłość i Cię bronić. Gdy spostrzegasz, że absolutnie nikt nie pozostał Ci wierny, serce Ci się ściska i wylewasz potok łez, ponieważ bardziej cierpisz z powodu opuszczenia przez swoich najwierniejszych niż z powodu tego, co czynią Ci wrogowie… Jezu mój, nie płacz! Pozwól mi płakać razem z Tobą!
Ale mój uwielbiony Jezus zdaje się mówić: Ach, córko moja, płaczmy wspólnie nad losem tak wielu dusz Mi poświęconych, które z powodu małych prób lub wypadków życiowych przestają się o Mnie troszczyć i pozostawiają Mnie samego. Płaczmy nad wieloma innymi, nieśmiałymi i tchórzliwymi, którzy z braku odwagi i zaufania opuszczają Mnie. Płaczmy nad tak wieloma kapłanami, którzy nie znalazłszy zysku w rzeczach świętych i w udzielaniu sakramentów, nie troszczą się o Mnie; nad innymi, którzy nauczają, celebrują, spowiadają z chęci zysku i dla własnej chwały. I choć się wydaje, że są wokół Mnie, Ja pozostaję zawsze sam… Ach, córko moja, jak ciężkie jest dla Mnie to opuszczenie! Nie tylko moje oczy płaczą, ale i moje Serce krwawi! Ach, proszę cię, wynagradzaj mój gorzki ból, obiecując Mi, że nigdy nie pozostawisz Mnie samego.
Tak, mój Jezu, obiecuję Ci, wspomagana Twoją łaską i stałością Twojej Bożej Woli!
Ale, o Jezu, gdy płaczesz z powodu opuszczenia przez swoich ukochanych, wrogowie nie oszczędzają Ci żadnej z możliwych zniewag. Związanego i skrępowanego, o moja Dobroci, tak że sam nie możesz zrobić nawet kroku, depczą Cię i wloką drogą pełną kamieni i cierni, tak iż nie ma ruchu, w którym by Ciebie nie potrącili, i to do tego stopnia że się uderzasz o kamienie i zostajesz pokłuty cierniami… Ach, mój Jezu, widzę, że gdy Cię ciągną, pozostawiasz po sobie swoją drogocenną Krew i złociste włosy, które wyrywają z Twojej głowy. Moje Życie i moje Wszystko, pozwól mi je zebrać, ażeby związać wszystkie kroki stworzeń, które nie oszczędzają Cię nawet w nocy. A co więcej, wykorzystują noc, żeby Cię jeszcze bardziej znieważyć. Jedni wykorzystują noc do spotkań, inni do przyjemności, jeszcze inni do rozrywki, a jeszcze inni nawet do popełnienia kradzieży świętokradczych. Jezu mój, jednoczę się z Tobą, aby zadośćuczynić za te wszystkie zniewagi.
O mój Jezu, jesteśmy już przy potoku Cedron i przewrotni Żydzi strącają Cię do niego. Gdy Cię popychają, sprawiają, że się uderzasz o skałę, i to z taką siłą, że z Twoich ust płynie Najświętsza Krew, którą znaczysz tę skałę. Następnie ciągnąc Cię, wpychają Cię głębiej w tę cuchnącą wodę, tak że przenika ona do Twoich uszu, ust i nozdrzy… O niezrównana Miłości, jesteś zalany i jakby pokryty tą cuchnącą, obrzydliwą i zimną wodą. W tym stanie realistycznie przedstawiasz godny pożałowania stan, w którym znajdują się stworzenia, gdy popełniają grzech. Och, jaką warstwą plugastwa są one pokryte zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, tak iż budzi to wstręt Nieba i każdego, kto na nie spojrzy, i to do tego stopnia, że ściągają na siebie gromy sprawiedliwości Bożej!
O Jezu, Życie mojego Życia, czy może być większa miłość? Aby zdjąć z nas tę powłokę plugastwa, zezwalasz wrogom na strącenie Cię do tego potoku. I aby zadośćuczynić za świętokradztwa i oziębłość dusz, które przyjmują Cię świętokradczo i zmuszają, abyś wszedł do ich serc (w których czujesz jeszcze większe obrzydzenie, niż gdy wpadasz do potoku), pozwalasz, aby te wody przeniknęły nawet do Twoich wnętrzności, tak iż Twoi wrogowie, obawiając się, że możesz utonąć i chcąc zachować Cię dla większych tortur, wyciągają Cię z niego. Ale wzbudzasz taki wstręt, że gdy Cię dotykają, sami czują mdłości.
Mój czuły Jezu, wyciągnięto Cię już z potoku… Serce mnie boli, gdy widzę Cię tak przesiąkniętego tą obrzydliwą wodą. Widzę, jak drżysz z zimna od stóp do głów i spoglądasz wokół, prosząc oczami (a nie głosem), aby przynajmniej jedna osoba osuszyła Cię, oczyściła i ogrzała. Ale na próżno, nikt się nad Tobą nie lituje. Wrogowie wyśmiewają się i drwią z Ciebie, Twoi bliscy Cię opuścili, a Twoja ukochana Mama jest daleko, gdyż tak postanawia Ojciec.
Jestem tu, o Jezu, przyjdź w moje ramiona. Chcę płakać tak bardzo, żeby utworzyć sadzawkę i tym samym obmyć Cię oraz oczyścić, a moimi rękami doprowadzić do porządku Twoje potargane włosy. Miłości moja, chcę Cię zamknąć w moim sercu, aby Cię ogrzać ciepłem moich uczuć. Pragnę Cię okryć wonią moich nieustannych pragnień. Chcę Ci zadośćuczynić za wszystkie te zniewagi i złożyć moje życie razem z Twoim życiem, aby zbawić wszystkie dusze. Pragnę Ci ofiarować moje serce jako miejsce odpoczynku, aby Ci wynagrodzić w jakiś sposób boleści, które znosiłeś do tej pory. Następnie wspólnie powrócimy na drogę Twojej Męki.
MODLITWA PO KAŻDEJ GODZINIE
Mój ukochany Jezu, wezwałeś mnie do towarzyszenia Ci w tej godzinie Twojej Męki, i oto przybyłem/am. Zdawało mi się widzieć Cię udręczonego i cierpiącego, modlącego się, wynagradzającego i cierpiącego i słyszeć, jak najczulszymi i najbardziej wymownymi słowami błagasz o zbawienie dusz. Starałem/am się podążać za Tobą we wszystkim, a teraz, gdy muszę Cię opuścić z powodu moich codziennych obowiązków, czuję potrzebę, by powiedzieć Ci: dziękuję i błogosławię Cię.
Tak, Jezu, tysiąc tysięcy razy powtarzam Ci: dziękuję i błogosławię Cię za wszystko, co uczyniłeś i wycierpiałeś dla mnie i dla wszystkich. Dziękuję Ci i błogosławię Cię za każdą kroplę Krwi, którą przelałeś, za każdy Twój oddech, uderzenie serca, krok, słowo, spojrzenie, za każdą gorycz i zniewagę, którą znosiłeś. Za wszystko, mój Jezu, pragnę Cię naznaczyć moim: dziękuję i błogosławię Cię.
O mój drogi Jezu, niech moja dusza nieustannie wznosi ku Tobie strumień dziękczynienia i błogosławieństw, aby przyciągały one na nas wszystkich strumień Twoich błogosławieństw i łask.
O mój słodki Jezu, przyciśnij mnie do swego Serca i swymi najświętszymi rękami naznacz każdą cząstkę mojego istnienia Twoim „błogosławię cię”, aby cała moja istota mogła wznosić ku Tobie nieustanny hymn błogosławieństw.
Refleksje i praktyki
(św. Hannibal di Francia)
W tej godzinie Jezus oddał się na łaskę swoich wrogów, którzy posunęli się aż do wrzucenia Go do potoku Cedron. Lecz Człowieczeństwo Jezusa spoglądało na nich wszystkich z miłością, znosząc wszystko z miłości do nich.
A czy my potrafimy oddać się na łaskę Woli Bożej? Czy w naszej słabości i upadkach jesteśmy gotowi powstać i rzucić się w ramiona Jezusa?
Jezus udręczony został wrzucony do potoku Cedron, dusił się i odczuwał mdłości i odrazę. A czy my brzydzimy się każdym śladem i cieniem grzechu? Czy jesteśmy gotowi dać Jezusowi schronienie w naszym sercu, by nie odczuwał w nim mdłości, jakie sprawiają Mu inne dusze swoimi grzechami, i by wynagrodzić Mu także mdłości, które my sami zadaliśmy Mu tyle razy?

Mój udręczony Jezu, nie oszczędzaj mi żadnego cierpienia, lecz uczyń mnie przedmiotem Twoich Boskich i miłujących zamysłów.
_edited.png)
